O Devil Doll Powrót do menu



    Grupa Devil Doll, to muzyczny fenomen stanowiący jedyną w swoim rodzaju mieszankę gotyckiej opery, horroru i rocka, wywołujący w sumie piorunujące wrażenie. Głównym sprawcą odpowiedzialnym za wizerunek i styl zespołu jest przede wszystkim tajemniczy Mr. Doctor. Człowiek obdarzony niezwykłym głosem, który jednych odrzuca, innych przyciąga niczym magnes. Zmieniając jego nastrój, barwę, tembr, przekształca się nagle w anioła, starca, złego ducha czy dziecko - wszystkich uwięzionych w jednym ciele. Zatopiony we własnym świecie poza czasem i przestrzenią, szczelnie odgrodzony od świata zewnętrznego, balansując na krawędzi obłędu przez wielu " mógłby być zaszufladkowany jako szaleniec z przytłaczającą wiedzą o Sztuce". Na szczęście część jego twórczości pod szyldem Devil Doll ujrzała światło dzienne...

    Nazwa grupy wbrew pozorom nie jest żadną prowokacją. Została zainspirowana tytułami dwóch filmów, z których jeden to dzieło T. Browninga pochodzące z lat trzydziestych dwudziestego wieku. Film opowiada o niesprawiedliwie skazanym mężczyźnie, który uciekając przebiera się za starego sprzedawcę lalek i mści się na ludziach, którzy go oskarżyli. Przy okazji warto również wspomnieć o innych "kultowych" filmach tego reżysera jak choćby - Freaks (Dziwolągi), gdzie również przewija się wątek zemsty, czy uznany za klasyka kina grozy - Dracula. Drugi film, nieco późniejszy, pochodzący z lat sześćdziesiątych (reż. Shonteff), opowiada o lalce brzuchomówcy, która była w stanie podjąć zwycięską walkę o umysłową przewagę nad jej panem brzuchomówcą. W obu filmach wyraźnie przejawia się wątek podwójnej osobowości, która najwyraźniej zainspirowała Mr. Doctora, ponieważ jego pseudonim również najprawdopodobniej pochodzi z filmu, tym razem: "Dr Jekyll and Mr. Hyde" [Mr. Hyde & Doctor Jekyll]. Przy okazji muszę wspomnieć, że film to druga miłość Mr. Doctora i jego obecność będzie niejednokrotnie przejawiała się w twórczości Devil Doll.

"Człowiek tym mniejszą ma szansę stać się wielkim im bardziej poddaje się władzy rozsądku. Niewielu dostąpi wielkości - Na pewno nikt w sztuce - Jeśli nie podda się iluzji."


    To właśnie powyższe motto, stało się inspiracją do powstania zespołu (później zostało ono umieszczone w książeczce do "The Girl Who Was... Death"), i to dzięki niemu na początku 1987 roku zostało zrekrutowanych kilku członków "Sekty Devil Doll", która pod przewodnictwem Mr. Doctora wkrótce rozpoczęła pierwsze próby. Rozdarta pomiędzy Ljubljaną (była Jugosławia), a Wenecją (pierwotnie dwie różne organizacje kryły się pod nazwą Devil Doll) przez kilka kolejnych miesięcy przygotowywała się do wydania swojej pierwszej kompozycji. Pod koniec 1987 roku, zespół nawiązuje kontakt z Tivoli Studios w Ljubljanie, gdzie młody inżynier dźwięku Jurij Toni (wcześniej współpracujący z zespołem Laibach), zaszokowany kreacją Mr. Doctora postanawia "zanurzyć się w labiryncie umysłu" i dołącza do grupy. Równocześnie skład Devil Doll tworzy kilku wybitnych muzyków: Sasha Olenjuk, Francesco Carta, Bor Zuljan, Davor Klaric, Jani Hace.., z których większość pochodzi z Narodowej Słoweńskiej Orkiestry Filharmonicznej. Dzięki temu Devil Doll będzie w stanie połączyć w niespotykany wcześniej sposób elementy zaczerpnięte z muzyki poważnej z porywającymi partiami rockowymi. Natomiast głos Mr. Doctora w połączeniu z autentycznymi kościelnymi organami, orkiestrą symfoniczną, perkusją i gitarą... będzie tworzył kompozycje przyprawiające o dreszcze!




    Na początku 1989 roku zostaje wydana pierwsza kompozycja Mr. Doctora - "The Mark of the Beast". Płyta, do której sam własnoręcznie wykonał okładkę, została wytłoczona tylko w jednej kopii ponieważ Mr. Doctor nie był zainteresowany wydawaniem płyt na szerszą skalę - zainspirował go tylko sam proces twórczy, który towarzyszył powstawaniu dzieła. Niestety, płyta nigdy nie została wznowiona i do dziś pozostaje Jego własnością. Ale na każdej z płyt Devil Doll istnieje pewne odwołanie do innej. Tak więc część "The Girl Who Was... Death", która prowadzi do wokalizy "A light? A star...", jest właśnie odwołaniem do części "The Mark of the Beast". Podobnie finał utworu "Mr. Doctor" z płyty "Eliogabalus" pojawia się ponownie w samym środku 'Nightmare' Believe! w albumie "Sacrilegium". A dźwięki bolera, które zamyka "The Girl Who Was... Death" pojawiają się również w środku "Sacrilegium", ale grane na skrzypcach w zupełnie innym tempie.

    Kilka miesięcy później w Wenecji, dzięki pierwszym fanom Devil Doll zostaje utworzony Fan Club oraz wytwórnia Hurdy Gurdy, której logo i nazwę wymyślił sam Mr. Doctor. Postawił jednak kilka warunków. Kopie każdego albumu Devil Doll muszą być wydawane w specjalnych aksamitnych pudełkach z ręcznie wykonanymi wkładkami. Wiosną 1989 zostaje wydanych 500 kopii "The Girl Who Was... Death" - nowego projektu Devil Doll. Każda z kopii posiada inną wkładkę wykonaną przez Mr. Doctora, a niektóre z nich pisane są jego własną krwią. Podczas jednego z przedstawień kilkadziesiąt kopii zostaje rozdanych publiczności oraz członkom grupy, pozostałe egzemplarze zostają zebrane przez Mr. Doctora i spalone.


    Inspiracją do powstania "The Girl Who Was... Death" był serial "The Prisoner" Patricka McGoohana. Film opowiada historię agenta nieokreślonej tajnej organizacji, który zostaje porwany i umieszczony w osadzie zwanej Village. Rządzi tam człowiek zwany Numerem 2 (Numer 1 nigdy się nie pojawia), a sam bohater nosi "imię" Numer 6. Z wioski nie ma wyjścia, a wszelkie próby ucieczki kończą się niepowodzeniem doprowadzając Numer 6 z powrotem do Village. "The Girl Who Was... Death" zawiera tylko jeden utwór. Ale po wysłuchaniu tytułowej kompozycji czeka nas niespodzianka, po kilkunastu minutach ciszy na końcu został umieszczony jeszcze jeden utwór kończący się słowami ze wspomnianego filmu "The Prisoner": I'm not a number. I'm a free man!!!.
[posłuchaj: Coda - The Girl Who Was... Death - mp3]

    Kilka tygodni po wydaniu "The Girl Who Was... Death" Mr. Doctor prezentuje kolejną kompozycję - "The Black Holes of the Mind", która później przerodzi się w utwór "Mr. Doctor" zawarty na kolejnej płycie Devil Doll - "Eliogabalus". W odróżnieniu od "The Girl Who Was... Death", "Eliogabalus" zawiera nie jeden, a dwa utwory. Na kilka dni przed rozpoczęciem nagrywania Mr. Doctor przedstawił jeszcze jeden materiał warty nagrania, wstępnie nazwany "Eliogabalus". Jednak okazało się, że budżet Hurdy Gurdy był za bardzo ograniczony aby można było wydać dwa albumy. Dlatego Mr. Doctor był zmuszony do skrócenia obu kompozycji i wydania ich na jednej płycie.
    "Wiele problemów prześladowało te nagrania: Mr. Doctor praktycznie stracił wiarę w wielu ze swoich towarzyszy i odizolował się całkowicie. Myślałem, że to naprawdę koniec tego wszystkiego, a przeciwnie, był to dopiero początek..."

    Wiosną 1992 roku w Kościele Trnowo w Ljubjlanie, Devil Doll prezentuje materiał na koleją płytę - "Sacrilegium". Podczas koncertu zaprezentowano również fragment filmu "The Sacrilege of Fatal Arms", którego scenarzystą i reżyserem był Mr. Doctor (ścieżka dźwiękowa z tego filmu zostanie wydana jako odrębny album pod tym samym tytułem co film). Kilka dni później fragmenty spektaklu zostały wyemitowane przez Słoweńską Telewizję Publiczną, jednak z ocenzurowanym wprowadzeniem Mr. Doctora. W wyniku dokonanych skrótów Mr. Doctor na zawsze odmówi udzielania jakichkolwiek wywiadów. Podobnie jak w przypadku "The Girl Who Was... Death", "Sacrilegium" składa się tylko z jednego utworu. Lecz po wysłuchaniu całej kompozycji czeka nas dodatkowe, wstrząsające przeżycie. Po kilku minutach ciszy zaczynają dopływać dźwięki ceremonii pogrzebowej. Kapłan odczytuje ostatnią formułę: "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz..." i wkrótce słyszymy jak ziemia uderza o wieko trumny. A dzięki dźwiękom, które otaczają nas z zewnątrz mamy wrażenie, że to my jesteśmy wewnątrz zasypywanej trumny!!!
    Kiedy ustaje ostatnie uderzenie serca dobiega do nas tajemniczy, niski głos w jakimś niespotykanym języku. Okazuje się, że jest to poniższy tekst, ale odtwarzany od końca:

"Even Angels cry. Even (If an) Heron refuses to fly,
And prefers to creep. Among worms..."
[posłuchaj - mp3]



[posłuchaj: Coda - Sacrilegium - mp3]


    Na kolejne dzieło Devil Doll, fani musieli czekać aż cztery lata. A niewiele brakowało by uważany przez wielu za najlepszy album zespołu nigdy nie ujrzał światła dziennego. Podczas drugiego dnia miksowania, kiedy w studiu został już tylko Jurij Toni i Mr. Doctor wybuchł pożar, który zniszczył prawie cały zarejestrowany materiał. Sam Mr. Doctor wraz z J. Tonim ledwo zdołali uciec z tego Piekła. Z cudem ocalałych "strzępów" z kilkoma instrumentalnymi partiami, miało powstać dziesięć limitowanych kopii, które pod tytułem "The Lost Tapes" miały zostać wydane w ekslusywnym opakowaniu z dużą książeczką i wspaniałą maską. "Dies Irae" - uległo zniszczeniu! Jednak pod wpływem presji współtwórców oraz setek listów z błaganiem o ponowne nagranie, The Man został przekonany o potrzebie ponownego rozpoczęcia prac nad albumem. W skutek czego podczas sesji nagraniowej Dies Irae powstało ponad 15 godzin muzyki!!! Niestety najprawdopodobniej nigdy nie dowiemy się co zawierał niepublikowany materiał. Ale równocześnie z nagrywaniem płyty, powstawała dwu godzinna ścieżka dźwiękowa do kolejnego filmu Mr. Doctora - "The Day of Wrath", na której znalazły się fragmenty z "Dies Irae". Podobnie jak w przypadku ścieżki dźwiękowej z filmu "The Sacrilege of Fatal Arms" staraniem Fan Clubu miała ukazać się limitowana edycja soundtracku z filmu "The Day of Wrath"...
    Mimo, że "Dies Irae" tak jak większość poprzednich płyty Devil Doll zawiera tylko jedną kompozycję, to jednak tym razem zdecydowano się podzielić ją na poszczególne części. Ale podobnie jak w przypadku "Sacrilegium" po wysłuchaniu całej kompozycji i kilkunastu minutach ciszy czeka nas niespodzianka - wspaniała coda zamykająca album.
[posłuchaj: Coda - Dies Irae - mp3]

    Od wydania "Dies Irae" upłynęło już kilka lat i nie licząc limitowanych wznowień jak - "Fan Club Deluxe Edition" była to ostatnia płyta wydana przez Devil Doll. Ale mam nadzieję, że Mr. Doctor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i może za rok, może trochę dłużej ale kiedyś jeszcze usłyszymy Devil Doll i znowu będzie tak, jak za dawnych lat...

  

    Na zakończenie chciałbym przytoczyć słowa które J. Toni skierował do wszystkich, którzy dopiero zbliżają się do świata Devil Doll:

"...pozwólcie temu być ścieżką dźwiękową do waszych swobodnie szybujących myśli. Zamknijcie oczy, zwróćcie je do wewnątrz i wzlećcie na skrzydłach własnej wyobraźni..."

'2003